środa, 19 grudnia 2018

Życzenia



Tak mniej  więcej wyglądam. Za parę dni Święta, przynajmniej w kalendarzu, ale ja o tym jeszcze nie wiem. Ani prezentów, ani porządków, ani tym bardziej ozdób świątecznych...
Mam nadzieję, że nadgonię. A jeśli nie - i tak Święta będą :)
Zamiast lepić pierogi uczę się za siebie  i mojego  ósmoklasistę. Nie mają już dla mnie tajemnic łacińskie koniugacje, ani prawa genetyki i allele czy wartość reszty kwasowej w solach. I o ile pierwsze jestem w stanie zrozumieć i polubić, to pozostałych rzeczy nie.  
Kobietki kochane, niech będą to dla Was piękne Święta - radosne, pełne błogosławieństwa  i miłych  spotkań z dobrymi ludźmi,  wytchnienia i odpoczynku. 
Niech przyniosą spokój i zachwyt nad tym cudem  narodzin Dzieciątka.  
Niech się Wam darzy.


To nie jest tak, że nic nie robię. Nie mam zbyt dużo czasu,  ale to ponoć skaza pokolenia, które ma jeszcze małoletnie dzieci i już niesprawnych rodziców. I w dodatku należy do pokolenia jedynaków :)
Robię, ale nie zawsze mam czas sfotografować, a obrobić zdjęcia... 
To są torebeczki zamówione jako opakowanie na słoiki z miodem. Pierwsza z wstążeczką, pozostałe mają już porządne uszy. Powiem nieskromnie, że podobają  mi się.  Zamawiającemu też.

Polubiłam ten rodzaj haftu - daje taki przestrzenny, "mięsisty" efekt.  I jest relatywnie szybki - ponieważ  używam sześciu nitek muliny lub kordonka dość szybko widać efekt.

 

Dawno temu, kiedy wyhaftowałam św.Franciszka, zastanawialiśmy się na co go naszyć. Znajoma dominikanka, powiedziała, że ona chciałaby się przytulić do swojego patrona.  No to ma teraz taką możliwość.  

Haftowanie twarzy jest trudne, ale jakoś się udało. Natomiast dłonie... straszne. Dobrze, że materiał cierpliwy i zniósł taką ilość prucia.  
Co prawda, większą sympatią  darzę św. Franciszka czy  św. Tomasza, więc  mam nadzieję, że moje nastawienie nie przełożyło się to na wygląd pracy.

Jeszcze raz życzę Wam dobrych dni  i pięknych Świąt.