piątek, 17 marca 2017

Hiacynta



Kiedy Danusia pokazała swój najnowszy pomysł dla kolorystek, nawet się ucieszyłam. Materiały mam - resztki od spódnicy, laleczki skrojone też, będzie prosto.  Nie będę  w tym miesiącu ostatnia :)

Tylko że posypał mi się overlock. Półtorej godziny regulacji i nic, a dzianiny czekają... Trudno, usiadłam do mojej Janome i jakoś dała radę. Szwy nie są idealne, ale  jakoś się trzymają. 
Poznajcie więc Hiacyntę:




Po raz pierwszy "wyszyłam" materiały praktycznie na zero. Gdyby coś nie wyszło - nie ma możliwości poprawki. 



Nieskromnie powiem, że fajnie wyszła. Co prawda zapomniałam o rumieńcach, ale i tak jest nieźle. Po prostu pasują jej te kolory. 



Strój myślę, że odpowiedni na tę porę roku. Płaszczyk, golfik, sukienka, getry. 



Mimo że pogoda nie była najlepsza, zdjęcia na dworze wyszły całkiem nieźle. Skorzystaliśmy z gościnnej pustej siłowni. Udało się - kolory są nader adekwatne.



Nie byłam na początku przekonana to tego połączenia - myślałam o beżach, ale jak złożyłam szmatki,  okazało się połączeniem idealnym. Danusia pisała o problemach z  właściwym uchwyceniem koloru biskupiego - potwierdzam, nie wychodzi. 



Ale chciałam kobietkę rozebrać, a na siłowni mimo wszystko nie wypada.  Ponieważ sukienka jest krótka i białe pantalony było widać, dostała bardziej sportowe spodenki. No no i przecież jest zakaz stosowania bieli.



A  teraz zdjęcie (proszę, niech szefowa nie patrzy), które  zupełnie zakłóca proporcje kolorów  - płaszcz jest dwustronny. Co prawda ta delikatna, zielona frotta sprawiła, że płaszcz bardziej  przypomina szlafrok, ale za to cudnie udało się schować wszystkie szwy, które przy tych dwóch, dość ciężkich do szycia na zwykłej maszynie materiałach,  po prostu nie zachwycają. 


A ile to ja się namęczyłam, żeby tych zielonych  pyłków  z włosów lalki pozbyć...


Banerek dla porządku. 



Miłego, wiosennego weekendu Wam życzę. Niech pogoda sprzyja siłowniom :)