Remont remontem, a zobowiązania nie czekają. Jeszcze przed największym bałaganem udało mi się uszyć dwie lalki. Nie udało się ich jednak pokazać, pora więc nadrobić zaległości.
Oto aniołek Franka
Franek jest uroczym niemowlakiem, który sprawia dużo radości swoim najbliższym. Dlatego oczy musiały być wyhaftowane, by aniołek nadawał się do prania.
Oczywiście aniołka można rozebrać i ubrać wg ochoty i potrzeby.
Nawet skrzydełka są odpinane. W końcu aniołki przecież nie zawsze są aniołkami :)
I strasznie mnie korciło, żeby do kieszeni mu procę wsunąć...
Kiedy jestem proszona o uszycie lalki, zwłaszcza przez nieśmiałą dziewczynkę, zawsze proszę o rysunek. Nie musi być super, chodzi o określenie, o czym marzy przyszła właścicielka. Tutaj marzeniem było dużo brokatu, fiolety, róże i skrzydełka.
Obdarowana strasznie się zdziwiła, że lalka jest taka duża. Na zdjęciach, bez odniesienia do przedmiotów codziennego użytku, tego nie widać. Choć myślę, że tu perspektywa i tak trochę przekłamuje - ma jakieś 50- 60 cm.
Dla dziewczynki 7 letniej chyba największą frajdą jest możliwość przebierania. Dlatego lalka została wyposażona w komplet strojów, i jak się ostatnio dowiedziałam, kolejne by się przydały.
Jest zamówiony brokat i skrzydełka. I o ile skrzydła są dobrze zabezpieczone, to spódnice sieją po całym mieszkaniu błyszczące drobinki.
Ekipa budowlana się już z nami pożegnała, pokój wygląda świetnie, a my teraz odmalowujemy resztę mieszkania i walczymy z pyłem. Życie powoli wraca do normy, jest internet, a ja wreszcie będę mogła do Was zajrzeć i zobaczyć, co się przez te prawie dwa miesiące działo.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za Wasze odwiedziny.