wtorek, 31 stycznia 2017

Ludwika

               To nie mogło być inne imię. Spojrzałam do kalendarza i pasuje po prostu idealnie. 


Są lalki skazane na poprucie.  Ciałko fatalne, nogi latają niezależnie od siebie, proporcje zupełnie nie takie, o jakich się marzy. 



           

Ale jak taka lalka dostanie już oczy, to naprawdę trudno jej krzywdę zrobić. Czasami się ręce odpruje czy nogi - i coś się tam próbuje naprawić.  Częściej jednak ląduje w pudle na strychu. 



         

   I dobrze, że nie maiłam serca wyrzucić - na to wyzwanie jak znalazł. Dostała szare włosy, tak bardzo pasujące, bluzeczkę i spódniczkę. Szyło się na nią fatalnie - bo mankamenty figury są dość znaczne. Z tego samego wykroju powstał Czarny Łabędź, tam strój baletnicy świetnie współpracował z dziwnym tułowiem. 



Przydługie, koronkowe mankiety mają zakryć  zbyt duże  dłonie. 



    

   I może mam teraz jakieś spaczenie, ale zrobienie z niej takiej "starej panny" , w której tkwi jeszcze marzenie za kolorem, jakoś mi bardzo pasowało.  Filcowy kapelutek i buciki trochę ją ożywiają. No i teraz to już jej na pewno nie popruję ....



           

Dlaczego takie kolory - wiadomo. Nie opuściłam żadnego wyzwania u Danusi, to i teraz dam radę.
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wsparcie. Nie bywam, nie zaglądam. Jak się uda, to za tydzień będę nadrabiała zaległości u Was. Jak to powtarza moje dziecko na mnie patrząc  "System Eliminacji  Studentów Jest Aktywny".  Pocieszam je,  że spokojnie,  po feriach wraca  do Specjalnego Zakładu Karno- Opiekuńczego Łączącego Analfabetów. 


           Danusia chciała, żeby był jeszcze inny kolor. No, cóż, może mi  Ludwika taką prezentację Wybaczy. Kolorowe "niewymowne".




niedziela, 15 stycznia 2017

Sznur turecki - poległam.

                     Ogólnie studiowanie w moim wieku jest bardzo miłe. Człowiek przestawia się na inny sposób myślenia, wysłuchuje wielu mądrych rzeczy, poznaje nowych ludzi. Jest po prostu super. Inaczej patrzy się na świat, nie ma tego stresu, co  poprzednio. Niestety, zapomniałam o jednej rzeczy, a w zasadzie odsuwałam od siebie tę  świadomość na dość dużą odległość - sesja.
                 No i jak normalnie nie miałam czasu, tak teraz nie mam go już nic a nic. Jakoś w tym pierwszym semestrze trochę źle sobie wszystko rozplanowałam, a niestety, pamięć już nie ta, co -dziesiąt lat wcześniej.
                  Koraliki na sznur turecki nawlokłam już dużo wcześniej. Co ma nie wyjść. Po 6 spruciu poddałam się, nawlokłam nową partię  w trzech kolorach. I to już robiło się o wiele łatwiej, a wręcz przyjemnie.


Nie ustrzegłam się błędów.  Ale nic nie szkodzi, przecież będę miała czas, zrobię jeszcze raz. Kolejny wyjdzie lepiej. Wiem już, co źle zrobiłam ( powinnam dać mniej drobnych koralików ).




Czasu zabrakło, co gorsza okazało się, że taki nieco krótki ten sznur się zrobił. Na bransoletkę nie wystarczy. Ale za to wystarczyło na zawieszka do naszyjnika.  I o dziwo, całkiem nieźle to wygląda.  Jakieś 10 cm sznura, kuleczka na końcu i można nosić. 



Ja wiem, że narzekałam na brak śniegu. Podtrzymuję. Tyle go było jeszcze wczoraj. Dziś jest już nieco więcej. Pewnie do jutra zniknie...

Dziękuję Wam za wszystkie miłe odwiedziny. Jak tylko będę mogła, zrewanżuję się. 

P.S.
- Mamo, czy Ty na tych studiach jesteś najstarsza ?
- Nie, jest ktoś starszy.
-Ufff, bo już się bałem, że będą się z Ciebie śmiali.