No to wracamy do świetnej bajki pani Elenanor Fajreon , dla tych, którzy nie są w temacie - było już o bohaterach opowieści tu:
Sylwka
Nazajutrz Król wyruszył do Południowej Landii i od początku
podróż zapowiadała się tak pięknie, że Król był dobrej myśli i zadowolony.
Niebo było błękitne, dzień bezwietrzny i pogodny. Ale w miarę jak Król oddalał
się od Pedanterii, niebo błękitniało coraz bardziej, powietrze było coraz
bardziej nieruchome, a pogoda - coraz bardziej słoneczna, tak że gdy przybył na
miejsce, opuściły go dobre myśli, a ogarnęło znużenie. Nad całą krainą unosił
się ciężki zapach róż, a słońce paliło tak okrutnie, że blask rozjarzonego
nieba raził oczy, a żar bijący ze spieczonej ziemi topił podkowy na końskich kopytach. Koń
posuwał się naprzód z wysiłkiem, pot spływał po jego lśniących bokach, pot
spływał z czoła i policzków jego pana.
Chociaż -
jak poprzednio - Król uprzedził o swoim przybyciu, nikt - jak poprzednio - nie
wyszedł na jego spotkanie.
Stolica
Południowej Landii była cicha, jakby pogrążona we śnie, w oknach wszystkich
domów okiennice były zamknięte, a na ulicach nie było nikogo. Ale nie trzeba
było pytać o drogę do pałacu, bo świecił,
jak słońce, na mile dookoła. Zbudowano go ze szczerego złota, złote
były jego kopuły, złote jego wysokie wieże.
Koń królewski ostatkiem
sił dotarł do bram pałacowych i wyczerpany upadł na bruk. Król ledwo zdołał
chwiejnie zsunąć się z siodła i zameldować u odźwiernego, rosłego
grubasa.
Odźwierny ziewnął i stał nieporuszony, więc Król Jan sam
musiał znaleźć drogę do Tronowej Sali. Tu na wspaniałym złotym łożu spoczywał
Król Południowej Landii, a u jego stóp, na górze złotych poduszek, leżała
Księżniczka. Wokoło sali, na pozłocistych tapczanach, na wysoko ułożonych
poduszkach, rozłożyli się królewscy dworacy. Wszyscy byli odziani w złote szaty
i Królowi Janowi niełatwo było odróżnić w tych stosach pulchności człowieka od poduszki. Nie można było się
tylko omylić co do Króla i jego pięknej córki, bo istotnie była piękna -
przyznał Król Jan, ale bardzo, bardzo tłusta. Jej ojciec był jeszcze tłustszy i
sennym, sytym uśmiechem przywitał Króla Jana, nie zdobył się jednak na
nic więcej.
- Przybyłem tu, aby starać się o rękę córki Waszej
Królewskiej Mości - wybąkał Król Jan.
Uśmiech
królewski stał się jeszcze bardziej syty i jeszcze bardziej senny, jakby Król
chciał powiedzieć: "Doskonale. Nie przeszkadzam".
Wszyscy dworacy zdawali się czekać na jakieś wystąpienie
Króla Jana i najwyższy był już czas przystąpić do rzeczy. Ale Królowi Janowi
brakowało słów i zapału, więc ostatecznie postanowił posłużyć się swoim
zagubionym wierszem, oczywiście, o ile go sobie przypomnieć zdoła. Był bowiem
pewien, że ten wiersz poruszy serce Księżniczki. Chociaż szumiało mu w głowie,
wydawało mu się, że go dobrze pamięta, i zgiąwszy przed senną damą oba kolana,
wyszeptał:
Wiem tylko, żeś tłuścioszka -
stopić się możesz przy piecu,
mogłabyś schudnąć troszkę,
mogłabyś schudnąć nieco.
Odwagę przy tobie gubię,
chce mi się ziewać i smucić...
Nie chcę ni kochać, ni lubić,
więc sądzę, że mnie odrzucisz.
Na to Księżniczka ziewnęła mu prosto w twarz i - to było
wszystko.
Wobec tego Król Jan podniósł się z klęczek, wyszedł z
pałacu, postawił swego konia na cztery nogi, wskoczył na grzbiet i zawrócił do
Pedanterii. "To chyba nie był ten wiersz" - zastanawiał się raz i
drugi po drodze.
Ministrowie oczekiwali go niecierpliwie.
- Czy wszystko zostało uzgodnione ? - zapytali.
- Najzupełniej - powiedział Król Jan.
Ministrowie rozpromienili się.
- A kiedy Księżniczka Południowolandzka zostanie Królową ? -
zapytali Ministrowie.
- Nigdy - powiedział Król Jan, poszedł do swojego pokoju,
zawołał Sylwkę i kazał jej przynieść mrożoną
oranżadę.
Sylwka umiała znakomicie przygotowywać oranżadę i wkrótce
już zjawiła się z wysoką szklanką, w której tkwiła słomka, a po powierzchni
napoju kręcił się kawałek lodu, lśniąc pomarańczowo.
Gdy Król ciągnął oranżadę przez słomkę, Sylwka zapytała:
- Jakże się powiodło z Księżniczką Południowolandzką ?
- Wcale - powiedział Król.
- Nie chwyciło, co ?
- Zapominasz się Sylwko !
- W porządku. Czy dziś będzie jeszcze coś do roboty ?
- Tak: jutro jadę do Wschodnich Błot.
- Przydadzą się Królowi kalosze i płaszcz nieprzemakalny - powiedziała
Sylwka. Podniosła królewską walizkę i zabierała się do wyjścia.
- Poczekaj chwilkę - powiedział Król.
Więc Sylwka czekała, a Król zapytał:
- Gdzie podziewa się wszystko z mojego kosza na papiery ?
- Idzie do śmietnika.
- A czy opróżniono śmietnik w tym tygodniu ?
- W tym tygodniu musiałam dodatkowo wzywać śmieciarzy -
powiedziała Sylwka. - Śmietnik był przepełniony.
Ta odpowiedź tak wzburzyła Króla i gdy wieczorem Sylwka
oznajmiła mu, że w łazience wszystko przygotowane i że może już iść pod
rozkosznie zimny prysznic, Król odwrócił się do niej tyłem i bębniąc palcami po
szybie, mruczał pod nosem jakąś melodyjkę, póki Sylwka nie wyszła.
Oczywiście, widać, że strój wybrany nieprzypadkowo - po raz kolejny chcę zgłosić Księżniczkę na cykliczne kolorki Danusi . Jeszcze banerek dla porządku
i przepraszam, bo wiem, Danusiu, że chcesz mieć pierwsze zdjęcie z tematem wyzwania - ale zepsułoby to historię. Mam nadzieję, że wybaczysz i weźmiesz ostatnie zdjęcie.
Buraczki lubię, najlepiej jako dodatek do pyz (tak po poznańsku), a najbardziej jako botwinkę. Kolor też, bo jest taki intensywny. I bardzo się ucieszyłam, że znalazłam taki materiał na sukienkę - jest cieniowany, jak prawdziwy buraczek.
Z sukienką miałam dylemat, wersja z obfitą błękitno-buraczkową halką powstała później, bo lalka wydawała się zbyt chuda.
Pierwotnie scena oświadczyn miała wyglądać tak:
ale stwierdziłam, że nie dość, że Księżniczka wykazuje zbyt duże zainteresowanie, to w dodatku jakoś tak frywolnie wygląda.
Jeśli komuś ta twarzyczka wydała się znajoma - to całkiem słusznie. Dawno, dawno temu miała zastąpić niezbyt urodziwą twarz Jane. Teraz doczekała się własnego ciałka.
Niedawno obejrzałam film "Magia w blasku księżyca" Woody'ego Allena. Wierszyk Króla Jana przywołał mi scenę oświadczyn z tego filmu :-)
OdpowiedzUsuńTeż tęskniłam za kolejną częścią opowieści i się nie rozczarowałam! Jak zwykle pięknie. Twoje lalki są takie cudowne i ślicznie ubrane. Mogłabym przygarnąć nawet taką tłuściutką królewnę :-). Swoją drogą, jak fantastycznie pasują włosy do sukienki!
Piękna.... i lakla i bajka... Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNo cudnie jest i bajka i kiecka i sama laleczka. Pięknie wyszły buraczki. Twoje lalki zachwycają mnie od dawna o bajeczkach nie wspomnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Czekałam z niecierpliwością na kolejną część - i się doczekałam :) Jak zawsze wielka przyjemność czytania i oglądania :)
OdpowiedzUsuńPiękna laleczka w pięknej sukience :D No i oczywiście wspaniała bajeczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nieustająco podziwiam i laleczkę i bajkę. Ślicznie u Ciebie. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńLubię to Twoje bajanie Madziu! Wspaniała opowieść i lalki jak zwykle zachwycają.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się kiedy król w końcu zrozumie, że ma u boku kobietę swojego życia?
Buziaki.
Madziu buraczana lala i opowiastka jak zawsze zasługuje na najlepsze pochwały.Kocham się w tych wszystkich Twoich królewnach ,tudzież służących,zawsze masz je pięknie wystylizowane .
OdpowiedzUsuńBuziaki kochana :)
Lala jak zawsze zachwycająca :) Nie miałam okazji czytać poprzednich części ale już nadrabiam zaległości :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam bajkę! Wspaniale opowiedziane oświadczyny Króla Jana:) Księżniczka w pięknej, buraczkowej sukni...Widać, że leniwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Oczekiwałam na ciąg dalszy i warto było! :) Lalka jest świetna i wcale nie wygląda grubo. :)
OdpowiedzUsuńBajka, laleczka i buraczkowy czego chcieć więcej. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPiękna królewna i piękna bajka:) Lubię Twoje opowieści, więc czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść a królewna w buraczkach świetna. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPiękna, tylko jakoś nie widać żeby była tłuściutka :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne części opowieści :)
Pozdrawiam
Lala jak ta lala, piękna jak zawsze.
OdpowiedzUsuńWiedziała, że ona ma tylko taką sutą, tłustą sukienkę, a sama jest całkiem zgrabniutką panienką :-)
OdpowiedzUsuńMadziu kochana, nawet Tv wyłączyłam, żeby spokojnie tego posta poczytać. Buźka buraczkowej lali doczekała się ciałka, a moja Jane ma się bardzo dobrze ze swoją nie podmienioną i o dziwo sukieneczka na niej też buraczkowa. Uwielbiam te Twoje opowieści, ciąg dalszy musi nastąpić niedługo bo stron świata Ci zabraknie by kolejne przedstawiać.)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowieści! Piękna buraczkowa kreacja!
OdpowiedzUsuńBuziaczki:)
super opowiadanie i śliczna ksieżniczka:)
OdpowiedzUsuńPiękne...
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdolności rękodzielnicze prezentujesz i literackie również. Wspaniałą bajką nas uraczyłaś! Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńpiękne lalunie i wspaniała opowieść
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że widziałam już tę buźkę i nie pomyliłam się :) Do twarzy jej w buraczkach. Wspaniała bajka, zarówno w warstwie tekstowej, jak i wizualnej. Fajnie byłoby zobaczyć ją w druku.
OdpowiedzUsuńLala jak zawsze śliczna :) A bajka bardzo przyjemna :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMadziu kolejna piękna bajka i kreacja :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam nieustająco :)
Piękna bajka, piękna księżniczka i piękna jej kreacja! Super!!! Pozdrawiam:):)
OdpowiedzUsuńPiękna i elegancka suknia księżniczki :-))) Król Jan to jakaś sierotka z charakteru,lepiej pasuje do pokojówki ;-)))
OdpowiedzUsuńPiękne: lale i opowieść. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowne lale i opowieść...przez chwilkę byłam małą dziewczynka z rozdziawioną buzią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
Piękna opowieść, a lalka buraczkowa przepiękna! :) Podoba mi się jej suknia, sama bym z chęcią taką założyła, hihi.
OdpowiedzUsuń